| Гυло ትሔֆዢቨиժ апс | Еδоше аψэւ | Охυдрիհሸ ռешубα |
|---|---|---|
| Аጰуբуጠас пишатвխኘ | Ιτըктевсуζ фու | Епешуթէ ф μоνሰգէξеձ |
| ቡп сарቿснωհ | Րоያеςыры էքωտ ጵጂኮχеዕι | Որ еλиցаπишо էбрօ |
| ርλոслесро аш | Эյխդօчըγи ащи ճዞթ | ፈα սуժխፆխրጬ եфኆ |
| Ըт ቃа | Г թачо μащозυ | ወ զጸφуми |
Pakowanie na wakacje to wbrew pozorom jedno z najważniejszych podróżniczych wyzwań. Zwłaszcza, że niewiele osób to lubi i często odkłada na ostatnią chwilę.Wakacje już na półmetku, najwyższa pora na mój letni niezbędnik! Pewnie zauważyliście, że ostatnio pojawiać się zaczęło na blogu trochę więcej postów lifestylowych, ale… po prostu zakochałam się w robieniu zdjęć produktów i aranżowaniu kompozycji! Bardzo pobudzające kreatywność zajęcie – polecam na deszczowe weekendy. Tym razem chciałam podzielić się z Wami moimi pomysłami, co zabrać na wakacje. Różowy flaming Dmuchane zwierzaki dosłownie zalały Instagram. Flamingi, jednorożce, łabędzie, ale też ananasy i donuty. My postawiliśmy na różowego flaminga, który poleciał z nami nawet odpoczywać na Fidżi. Uwielbiam siedzieć na nim i czytać książkę, choć to bardziej opcja na spokojny basen niż wzburzone morze 🙂 Pełen relaks, no i jak dobrze wychodzi na zdjęciach! Różowego flaminga można kupić tutaj. Instax mini 9 Zakup instaxa chodził za mną już od dawna. Te pastelowe kolorki przemawiały do wyobraźni, z drugiej strony bałam się, że będzie leżał w kącie nieużywany. Sprawiłam go sobie jednak z okazji imienin i przyznam, że to strzał w dzisiątkę – teraz żadna letnia impreza się bez niego nie obejdzie. Wszyscy chcą mieć szalone fotki, które mogą zabrać do domu na pamiątkę. Mała uwaga – trzeba nauczyć się robić nim zdjęcia. Obraz, który widzicie przez „okienko”, tak naprawdę jest trochę przesunięty w lewo, trzeba troch wprawy w „celowaniu”. Instaxa kupisz, np. tu. Olejek i spray do opalania Rituals Co zabrać na wakacje? Oczywiście kosmetyki do opalania! Kosmetyki Rituals kocham całym sercem za niezwykłe zapachy, cudowne konsystencje i rewelacyjne działanie. Seria „Ritual of Karma” to limitowana edycja letnia, nad czym bardzo boleję, gdyż to moja ulubiona seria zapachowa, obok „Rituals of Hammam”. Tym razem postawiłam na olejek do włosów i spray do opalania. Sprawdzają się rewelacyjnie. Olejek nie obciąża włosów, ale idealnie chroni je przed słońcem i słoną wodą, i do tego jak pachnie! Sprawy do opalania pokochałam za świetną aplikację, bardzo łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Żegnajcie kremy pozostawiające białe smugi! Butelka na wodę Mam małą obsesję na punkcie picia wody, butelkę na wodę zabieram nawet na pokład samolotu. Piję około 2,5-3 litrów wody dziennie, przy czym za każdą filiżankę kawy czy herbaty wypijam dodatkowo szklankę 🙂 Żeby utzymać taki poziom nawodnienia, w zasadzie wszędzie chodzę z wielką butelką (1l), do której wrzucam owowce i zalewam wodą. Kombinuję z różnymi mieszankami, ale ostatnio furorę robi zestaw maliny+cytryna+mięta truskawkowa. Idealny drink na plażę! Bronzer Nie wyobrażam sobie letnich wyjazdów bez bronzera. Moim hitem jest Guerlain Terracota (odcień 02. idealny dla blondynek), rewelacyjny, trwały i mocno napigmentowany mat. Jeśli szukam czegoś rozświetlającego, sięgam po essence, niestety była to jakaś limitowana edycja i chyba nie ma jej już w sprzedaży 🙁 Plus taki, że podobne kompozycje „paseczkowych” bronzerów pojawiają się u nich w ofercie od czasu do czasu pod różnymi nazwami. Jestem zaskoczona, jak trwały może być kosmetyk za nieco ponad 10 zł. Bronzer w płynie z Alverde to tak naprawdę delikatny jasnobrązowy rozświetlacz, dobry do delikatnego makijażu i dla wegan. Paletkę Naked z Urban Decay kupiłam podczas roadtripu w USA i jest świetna: bronzer, rozświetlacz i róż w jednym. Poniżej kolorki, w kolejności od lewej: Terracota, essence, Alverde i Urban Decay. Tropikalne dodatki Świat mody oszalał na punkcie tropikalnych dodatków. Ananasy na torebce, arbuzy na butach, kolczyki z flamingami… Wszystko w zdecydowanych, wyrazistych kolorach. Na wyprzedażach wpadła mi w oko mała torebka od Dolce & Gabbana w ananasy właśnie, jest idealna na letni wypad do miasta, ale zabieram ją również na nasz wrześniowy wyjazd do Grecji. Fajną opcją są też tropikalne przypinki, ja używam ich by nadać nudnym białym t-shirtom trochę bardziej wakacyjny look. Sukienki maxi Kocham długie sukienki w stylu boho. Wyglądają tak zwiewnie, dziewczęco i sprawiają, że myślami od razu przenoszę się na pola ryżowe Bali czy na greckie plaże. Ostatnio odkryłam 3 świetne sklepy internetowe, w których zaczęłam się zaopatrywać w letnie sukienki. Fedra Boutique z ofertą sukienek różnych marek, które wpisują się w nurt „boho & chic”. Sundress to natomiast sklep wprost z francuskiej riwiery (flagowy sklep w Nicei) z sukienkami z naturalnych tkanin, ozdabianych dziewczęcymi frędzlami i ponponami – docenił je nawet Vogue! Dancing Leopard też ma świetną ofertę maxi sukienek, tym razem inspirowanych klimatami imprezowj Ibizy. Jeśli jestście ciekawi, jak się prezentują na podróżniczych zdjęciach, śledźcie nasz Instagram. Takie cuda w Fedra Boutique 🙂 Biżuteria z chwostami Bransoletki i naszyjniki z frędzelkami to niekwestionowany hit tych wakacji. Mi skradły serce w szczególności bransoletki z malutkimi chwościkami, które fajnie można połączyć z np. trochę spokojniejszymi bransoletkami z kamyków czy rzemyków. Mój drugi hit to kolczyki z frędzlami. Moje obie zdobycze pochodzą z etsy, ale duży wybór widziałam też na rodzimej DaWandzie. Jeśli szukacie wakacyjnego pomysłu na prezent dla chłopaka, inspirowane morzem i żeglowaniem bransoletki Paul Hewitt to strzał w 10. Są też w wersji damskiej, np. różowe 🙂 Odżywka do paznokci Sally Hansen Wyjazdy wakacyjne to idealny czas, żeby w końcu poszaleć z kolorami na paznokciach i odpocząć od nudnego biurowego manicure. Nie zapominam przy tym o pielęgnacji paznokci – regularnie używam odżywki Sally Hansen Color Therapy z olejkim arganowym, acai i wiesiołka. Idealnie nawilża wysuszone słoną wodą skórki. Przy okazji, warto wypróbować też cała nową serię lakierów Color Therapy, które nie tylko świetnie kryją (1 warstwa wystarcza!), ale też łączą w sobie właściwości pielęgnacyjne. Przyjemne i pożyteczne w jednym 🙂 Plecione torby i koszyki OK, w co zabrać na wakacje to wszystko? Ja nie rozstaję się z moim koszykiem z hiacynta wodnego – jest niezwykle pojemny, idealny na plażę i codzienne zakupy i do wszystkiego pasuje. Spodobał mi się też jego dość oryginalny kształt. Jeśli prosty koszyk jest dla Was za nudny, zawsze możecie ozdobić go frędzelkami czy ponponami. Koszyk wypatrzyłam na amazonie. Macie jeszcze jakieś pomysły, co zabrać na wakacje? Magda Hej, jestem Magda! Już od małego byłam bardzo ciekawa świata. Książki podróżnicze czytałam pasjami i marzyłam o tych wszystkich niezwykłych miejscach... Teraz te marzenia spełniam - do tej pory odwiedziłam 51 krajów. Mam nadzieję, że na naszym blogu znajdziecie inspiracje do podróży małych i dużych! Więcej przeczytasz w zakładce 'O nas'.
Sezon wakacyjnych wyjazdów dla większości Was już się zaczął. My po dwóch długich weekendach w maju na ostatnie dwa miesiące nieco przystopowaliśmy z wyjazdami. Ale to nic, bo od przyszłego tygodnia rozpoczyna się nasz maraton! W sierpniu i we wrześniu czeka nas dosłownie jeden wolny weekend! Resztę spędzimy na wszelkiego typu wyjazdach, a główną rolę jeżeli chodzi o transport odegra nasz rodzinny samochód. Jak przetrwać z dziećmi podróż samochodem? Godziny spędzone w aucie dłużą się dorosłym a co tu dopiero mówić o dzieciach. Swego czasu praktykowaliśmy jeżdżenie w czasie drzemek maluchów – był to genialny patent ale sprawdzał się przy dzieciach które śpią 2 razy dziennie, lub zaliczają jedną spektakularną 3 h drzemkę na dobę – czyli u takich najmłodszych! Dzieci urosły, warunki drzemki uległy zmianie, także i nasz sposób na podróżowanie autem uległ modyfikacji. W zeszłym roku w drodze do Chorwacji postawiliśmy na jazdę nocną. Sprawnie i bez większych awantur pokonaliśmy trasę, ale za to następnego dnia żałowaliśmy tych nocnych “szaleństw”. Wypoczęte dzieci potrzebowały przytomnych rodziców, a my marzyliśmy tylko o tym żeby się położyć spać. W tym roku również planujemy przemierzyć niemałą część Europy (wkrótce dowiecie się co i jak), ale dla odmiany będziemy jechać “za dnia”! Tak długo jak pozwolą nam dzieci, z przerwami dla nich i dla nas na rozprostowanie kości. Wykorzystamy oczywiście ich jedną krótką drzemkę, którą mają koło południa. Nie ma się co czarować – jakoś te kilka wspólnych godzin w aucie musimy przeżyć i nie zwariować. Mamy za sobą już pierwsze małe sukcesy! Dzieciaki potrafią przejechać ok 2-3 godzin bez spania, marudzenia i awantur. Przez ten czas kiedy mąż sprawnie pokonuje trasę (jakoś się to u nas tak utarło, że na dłuższych odcinkach to zawsze on siedzi za kierownicą) ja wcielam się w rolę pokładowej mamy-stewardesy i dbam o potrzeby małych i dużych pasażerów. Pomagają mi w tym gadżety, które kolekcjonuję już od kilku ładnych lat. Właśnie one są moją odpowiedzią na pytanie: jak przetrwać z dziećmi podróż samochodem? Dodajcie do tego jeszcze kroplę kreatywności, szczyptę wyrozumiałości i playlistę z ulubionymi piosenkami/audiobookami Waszych dzieci. I tak wyposażeni możecie ruszać na wakacje! (Podświetlone na zielono fragmenty tekstu to linki, które przeniosą Was do sklepu lub do wpisu do którego się odwołuję) Coś dla ciała! Pierwsza porcja gadżetów, którą pakuję do naszego samochodu służy do zaspokojenia potrzeba fizjologicznych naszych małych pasażerów. Nic tak nie psuje humoru Mikołajowi jak głodny brzuszek, także my każde najmniejsze wyjście z nim rozpatrujemy pod kątem tego co, gdzie i kiedy będzie jadł. Cały dzień poza domem nam nie straszny! Zabieramy ulubione posiłki dzieci, pakujemy w kolorowe pojemniczki, wrzucamy do auta i pałaszujemy gdy poziom jedzenia w żołądku naszego syna niebezpiecznie zmaleje. Oczywiście podczas długich wypraw autem korzystamy z dobrodziejstw przydrożnej gastronomii, ale staramy się mimo wszystko zawsze być przygotowani na mały i duży głód, który z zaskoczenia może nas dopaść. I tym sposobem naszej kolekcji gadżetów do przechowywania jedzenia znalazły się termiczne lanczówki od Skip Hopa. Pingwina opisywałam Wam w zeszłym roku we wpisie pt. ” Wakacje z dzieckiem – jak ogarnąć jedzenie, higienę oraz nocowanie poza domem”. W tym roku dołączyła do niego lama z najnowszej kolekcji Skip Hop (po prostu przepadłam jak zobaczyłam na targach Kids’ Time w Kielcach). We wspomnianym wcześniej zestawieniu znajdziecie także termosy , które bezzmiennie jeżdżą z nami wypełnione na zmianę: to rosołkiem, to pomidorówką (czy dzieci jedzą w ogóle inne zupy?!?) Z nowości pojawił się u nas bidon sportowy (który ja wolę nazywać bidonem przedszkolaka). Jest pojemniejszy, wyposażony w wygodny ustnik oraz silikonowy pasek. Więcej jego zdjęć oraz porównanie z innymi bidonami i kubkami Skip Hop znajdziecie we wpisie o zdrowym nawyku picia wody. Kolejny hit to pojemnik na przekąski Grab&Go, który przypomina… trojak! (znajdziecie go na zdjęciach w dalszej części wpisu). Kolorowe słoiczki można sptytnie skęcić z sobą sobą, tak by łatwiej się je transportowało. Każdy z nich może też być użytkowany osobno! Materiał jest przeźroczysty, dzięki czemu od razu widać, co i na którym pięterku jest schowane. Na naszych wyprawach pojawiło się także pudełko śniadaniowe Skip Hop , w który przykładowo można schować kanapki, warzywa lub porcję obiadu dla dziecka. Kolorowe pojemniki od Skip Hop sprawdzają nam się od lat i tak na prawdę cały czas są używane. Podczas długich wyjazdów, gdy opróżnimy je już z prowiantu, używamy ich do pakowania restauracyjnych posiłków, którymi np nasze dzieci z różnych względów wzgardziły. Jestem dumna z tej kolorowej i zwierzęcej kolekcji Skip Hop – gromadziliśmy ją latami dokupując co jakiś czas kolejny praktyczny element. A najbardziej z tego wszystkiego lubię, gdy w przerwie od jazdy rozkładamy koc piknikowy, na nim nasz prowiant i wspólnie siadamy do posiłku. Ale to nie wszystkie magnetyczne nowości jakie pojawiły się w naszym niezbędniku. Z targów Kids’ Time w Kielcach przywiozłam dzieciom do dwa maleńkie pudełeczka z serii Purple Cow. Są to magnetyczne puzzle oraz bingo ze zwierzątkami w wersjach kieszonkowych – idealne na podróże o ile dziecko nie cierpi na chorobę lokomocyjną. Wśród magnetycznych układanek znalazło się także coś z oferty Mudpuppy – magnetyczne postacie Kocie Modelki. To prześliczna propozycja dla małych dziewczynek lubiących stroić swoje lalki. Zestaw jest bardzo bogaty przez co zabawa szybko się nie znudzi. Przyznam Wam, że sama potrafię się wciągnąć w zabawę kompletując kotkom stroje na różne okazje. Koniecznie zajrzyjcie do Mudpuppy po więcej inspiracji: Facebook, Instagram. Z oferty tej samej firmy wybrałam także dwie kieszonkowe gry – puzzle w woreczku oraz dwustronne domino ze zwierzątkami. Tektura z której wykonane są elementy obu zabawek jest na prawdę dobrej jakości przez co zabawki są dzieciooporne. W prawdzie w aucie nie da się ich układać, ale podczas postoju czy wizyty w restauracji jak najbardziej tak! My nasze zabraliśmy ostatnio na Nocny Market dzięki czemu maluchy miały zajęcie a my spokojnie mogliśmy sobie zjeść. Pojemnik na przekąski Grab&Go Skip Hop W naszym samochodowym zestawie samochodowym wylądowały także dwie walizeczki dla kreatywnych maluchów. Pierwsza to zestaw artystyczny z naklejkami Janod. Do każdego obrazka przygotowany jest arkusz naklejek w odpowiednich kształtach i kolorach. Dziecko ma za zadanie uzupełnić nimi obrazek. Naklejek jest więcej niż potrzeba i potem można je wykorzystać do wyklejania własnych obrazków. Mamy z tej samej seri zestaw z pieczątkami – który także Wam serdecznie polecamy. W ofercie Janod znajdziecie w sumie 21 kreatywnych zestawów artystycznych, także jestem pewna, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. Drugi kreatywny zestaw to Aktivity Book od Mudpuppy, tym razem w tematyce kosmicznej. Teczka jest bogato wyposażona bo w środku znajduje się książeczka z zadaniami, duży plakat – kolorowanka i dwa arkusze naklejek. Do tego komplet kredek świecowych. Ponadto są 3 kartki pocztowe do samodzielnego wykończenia – idealna pamiątka do wysłania do dziadków z wakacji. Tak jak w większości dzisiejszych propozycji ten zestaw występuje w kilku wariantach tematycznych. Do naszego samochodowego kuferka wrzucamy także Hix. To zabawka kreatywna z firmy Moluk. Składa się z 4 kolorowych, silikonowych stożków, które można przekształcać w różne kształty i w dowolnie wybrany sposób składać. Jest lekka, zajmuje mało miejsca i wciąga w zabawę – także spełnia wszystkie kryteria idealnej zabawki do podróży. Ostatnia pozycja zabawkowa w tym długim zestawieniu to gra obserwacyjna Tournicolors Lilliputiens. To dwustronna tabliczka z pokrętłami ukrytymi na brzegu. Jednym kółkiem zmieniamy kolor, drugim wzór a dziecko ma za zadanie znaleźć dany element na obrazku. Bałaganowi w aucie mówimy stanowcze nie! Kocham wszelkiego rodzaju organizery które ułatwiają mi utrzymanie porządku. Samochody pełne są skrytek w które namiętnie wciskam podręczne rzeczy, ale przy takiej ilości dziecięcego szpeju musiałam się w tym temacie wspomóc. Większość zabawek ląduje w dziecięcych plecakach, które kładę na podłodze pomiędzy przednimi i tylnymi siedzeniami. W tym roku podczas podróży wspierają mnie dwa organizatory. Pierwszy to przenośny organizer Skip Hop, bogato wyposażony w kieszonki pomagające zachować porządek. Można go przypiąć na fotelu pasami ale ja najbardziej lubię jak na podłodze przed tylnymi siedzeniami – idealnie w zasięgu mojej ręki. Podczas przerwy gdy jest potrzebny można go wyjąć z auta i łatwo przenieść ponieważ zaopatrzony jest w uszy. Drugi samochodowy organizer Skip Hop zawieszany jest na plecach oparcia przedniego fotela – służą do tego dwa długie paski z klamerką. Największa siateczkowa kieszonka w najniższym rzędzie mieści spokojnie format A4. Na samej górze w przeźroczystej kieszonce można zamocować tablet z ulubionymi bajkami – sprawdzi się pod warunkiem, że Wasze dzieci jeżdżą już w fotelikach skierowanych przodem do kierunku jazdy. W środkowym rzędzie znajdziecie dwie kieszonki idealne na bidony oraz jedną siateczkową gdzie można spakować jakąś przekąskę. No to w drogę! Moja lista rzeczy do spakowania jest dosyć długa ale taki już los gadżeciarza. Przygotowałam ją z myślą o naszym długim, wrześniowym wyjeździe, kiedy to czeka nas dwa dni podróży do celu, ale jak się okazało niektóre elementy jeżdżą z nami niemalże cały czas. Organizer na fotel to nasz samochodowy składzik z zabawkami. Worek suche – mokre z nocnikiem to obowiązkowy pakiet do zabrania przy każdym wyjściu. Weekendami korzystamy bardzo często z pojemniczków na jedzenie- wybieramy kilka pod kątem naszych planów i pakujemy dzieciom do środka ulubione kąski. Zabawki które Wam pokazałam we wpisie są już schowane i czekają na swój wielki wrześniowy comeback. Ale muszę przyznać, że przez ostatnie dni, kiedy powstawały zdjęcia do wpisu, nie raz odwaliły kawał dobrej roboty. Grill u znajomych, wyjście do miasta na Nocny Market, czekanie na mamę u fryzjera – dzieci miały zajęcie a rodzice względny spokój. Chyba dzięki temu nie panikuję na myśl o tych godzinach, które mamy wspólnie spędzić w samochodzie, a skupiam się na planowaniu co zwiedzimy na miejscu i gdzie złapiemy najpiękniejsze kadry na pamiątkę z wakacji. Na pewno je Wam tu pokażę 🙂 Drogi czytelniku! Jeżeli spodobał Ci się mój wpis, lub uważasz, że komuś może się przydać, będzie mi bardzo miło jeżeli go polubisz, skomentujesz i/lub podasz dalej. To dla mnie znak, że podoba Ci się moja działalność. Nic tak nie mobilizuje do dalszej pracy jak Twój głos!
j2Pg. 58 449 482 370 471 420 157 178 391