Niezależnie jednak od tego, czy wybierasz się w góry latem, czy zimą, kilka rzeczy warto zabrać bez względu na panującą aurę. Apteczka z plastrami na otarcia, bandażem, sprayem na rany, środkiem na owady, tabletkami przeciwbólowymi przyda się bez względu na pogodę każdemu turyście. Termos, w którym przechowasz zimne napoje w PODRÓŻE OBJAZDOWE Z DZIEĆMI? CZY SĄ MOŻLIWE I JAK SIĘ ZA NIE ZABRAĆ? Poniżej znajdziecie opis jednej z naszych rodzinnych objazdówek po Polsce, a pod nim garść porad - jak taką podróż zaplanować, jak się przygotować, co zabrać, co warto wiedzieć? i najważniejsze - co na to dzieci? Kiedy z mężem byliśmy jeszcze bezdzietną parą, co najmniej raz w roku pakowaliśmy plecaki i ruszaliśmy w świat. Mieliśmy wybrany kierunek i zarys trasy, którą chcieliśmy przejechać. Rezerwowaliśmy co najwyżej pierwszy nocleg, a potem… witaj przygodo!Z tego okresu mamy same dobre wspomnienia. Kiedy urodził się nam syn, nie chcieliśmy zupełnie zrezygnować z takiej formy podróżowania, więc kiedy tylko skończył 1,5 roku pierwszy raz udaliśmy się z nim w dłuższą trasę (Austria, Włochy, Słowenia, Węgry, Czechy) i od tej pory wiedzieliśmy, że z dziećmi takie podróże, choć lekko zmodyfikowane, też wchodzą w lat później urodziła się nasza córka i znów zastanawialiśmy się, czy się trochę „ustatkujemy” podróżniczo. Okazało się, że to nie takie łatwe. Jeśli ktoś raz zakosztował wakacji w trasie, ciężko mu z takiej formy zrezygnować. Tak więc raz w roku pakujemy bagaże, rowery, namiot (wyjaśnimy dlaczego), wodne zabawki, ulubione gry i książki i przez dwa-cztery tygodnie jeździmy - po Europie lub po tekst dedykujemy tym, którzy chcieliby spróbować takiego stylu podróżowania, ale póki co z różnych względów się nie udało. Tym, którzy chcą, ale jeszcze się nie odważyli, by tak zaplanować wolny czas. Tym, którzy lubią takie podróże, bo może nasza trasa stanie się kanwą Waszej rodzinnej historii. Także tym, którym wakacje objazdowe kojarzą się z koniecznością posiadania lub wynajęcia kampera, bo zdecydowanie nie jest to mus. WAKACJE OBJAZDOWE PO POLSCE 2020 - JAK WYGLĄDAŁA NASZA TRASA? Najpierw chcielibyśmy opowiedzieć Wam, jak wyglądały nasze objazdowe wakacje po Polsce w ubiegłym roku. Co prawda krótsze niż zwykle, a opowiemy też tylko pokrótce - ale mamy nadzieję, że da to jakiś obraz tego, jak takie wakacje przebiegają. Potem opiszemy praktyczne kwestie z nimi związane - jak je zaplanować, czy i kiedy rezerwować noclegi, co wziąć i na co się nastawić. Mamy nadzieję, że opowiemy Wam o miejscach, których jeszcze nie znacie, albo takich, które znacie z innej strony. Może opowiemy to za duże słowo - wspomnimy, bo opowieści zajęłyby nam co najmniej tyle stron, ile miejsc odwiedziliśmy - a było ich sporo. To jak? Ruszamy? MAMY I DZIECI - TYGODNIOWY POBYT NAD MORZEM Od 3 lat na początku wakacji zabieram dzieci do Trójmiasta. Jedziemy pociągiem - mama i dzieci - i wspólnie spędzamy aktywnie czas. Plaża jest świetnym uzupełnieniem życia kulturalno-rozrywkowo-historyczno-przyrodniczego, które oferują Gdańsk, Gdynia i Sopot. W tym roku mąż-tata dojechał po tygodniu do Gdyni i stamtąd rozpoczęliśmy wspólną podróż po Polsce, co oznacza, że mama i dzieci były w trasie ponad 3 tygodnie, a tata o tydzień krócej. W DRODZE NA MAZURY - ARBORETUM WARMII I MAZUR ORAZ WIZYTA W OLSZTYNIE Naszym pierwszym miejscem docelowym w czasie tych objazdowych wakacji były Mazury, ale zatrzymaliśmy się jeszcze w Arboretum Warmii i Mazur, a potem w zielonym Olsztynie, bo lubimy po drodze zwiedzać miejsca, do których w innych okolicznościach byśmy nie dotarli. Arboretum jest duże, zielone i bardzo zadbane. Dla dzieci są tu tablice edukacyjne, gry logiczne (nawiązujące tematyką do lasu i jego mieszkańców), leśne cymbały czy ścieżka bosych stóp. W Olsztynie pojeździliśmy na rowerach po Parku Centralnym, zjedliśmy obiad, a dzieci wybawiły się na placu zabaw. Do naszego miejsca docelowego dotarliśmy tuż przed zachodem słońca. MAZURY (4 noce) Na Mazurach zatrzymaliśmy się w Kosewie Górnym w Pokojach Gościnnych pod Lipami (2 sypialnie, aneks kuchenny, duży ogród z atrakcjami dla dzieci, blisko miejsc na których nam zależało). Była to świetna baza wypadowa do miejsc, które odwiedzaliśmy, a dodatkowo w Kosewie znajduje się bardzo czyste jeziorko z pomostem - idealne do zabaw w wodzie i oglądania zachodów słońca. Co tu polecamy: W samym Kosewie znajduje się Ferma Jeleniowatych prowadzona przez Stację Badawczą Instytutu Parazytologii PAN - miejsce, gdzie na olbrzymim, w zasadzie otwartym terenie wraz z pracownikiem instytutu odbywa się spacer po lesie i łąkach w poszukiwaniu jeleni, saren i danieli. Przy okazji można się sporo dowiedzieć o zwyczajach tych zwierząt. W takim miejscu jeszcze nie byliśmy - nie przypomina ono ani zoo, ani minizoo, to bardziej obserwacja zwierząt w ich naturalnym środowisku. Park Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie - to już bardziej przypominające zoo miejsce, choć też znacznie różni się od klasycznego ogrodu zoologicznego. Co prawda znajdziecie tu też klatki czy zagrody, ale cały teren znajduje się na zagospodarowanych łąkach, a między „wybiegami” przechodzi się po drewnianych drabinko-płotkach. Dodatkowo możecie tu podejść do saren na odległość na tyle bliską, żeby je karmić, a nawet pogłaskać. Dla nas była to super frajda. Oprócz saren spotkacie tu inne zwierzęta np. ptactwo i łosia. Odradzamy wizytę rodzicom z wózkami - zupełnie się tu nie sprawdzą. Kosewo Górne znajduje się rzut beretem od Mrągowa, więc zaliczyliśmy również rowerowy wypad na tamtejszą plażę miejską. Co tu na Was czeka? Dobrze przygotowane kąpielisko, sanitariaty, pomosty i tramwaj wodny, który zabierze Was do centrum Mrągowa. Jest też świetny duży plac zabaw, a nasze dzieci dodatkowo załapały się na plażowe animacje. My wolimy spokojniejsze miejsca, ale jedno popołudnie spędziliśmy właśnie tutaj. Dzieciom się podobało, a nam zupełnie wystarczyło . Po drodze trochę pobłądziliśmy i jeden z gospodarzy zaprosił nas na swój prywatny teren i pomost, gdzie Iwo pierwszy raz w życiu miał starcie z pijawką. Na szczęście - zakończone pomyślnie . Jak Mazury, to obowiązkowo spływ kajakowy. My zdecydowaliśmy się na spływ rzeką Krutynią z miejscowości Krutyń do miejscowości Ukta. Przepłynęliśmy 13 kilometrów kajakami formy Kajaki As-Tour. Super organizacja spływu, świetne rodzinne doświadczenie, a po drodze kąpiele i spotkanie z …krowami w rzece. Po spływie z rowerami pojechaliśmy jeszcze do Rezerwatu Przyrody Zakręt (miejsce wypatrzone z drogi). Tu drogą leśną dojechaliśmy do Jeziora Mokrego, gdzie nie mają jak dojechać samochody, więc tłumów nie ma. Mogliśmy się tu cieszyć ciszą i spokojem oraz towarzystwem innego taty z synem (nasze dzieci miały więc kolegę, który uczył ich łowić ryby), a potem rozmową z dwiema siostrami, które zapuściły się tu konno. Lubimy takie spotkania . Polecamy też spacer ścieżką edukacyjną wokół stawu w Pieckach, który był dla nas jednym z podarunków od wakacyjnego losu. Podążyliśmy za wypatrzonymi po drodze znakami i znaleźliśmy cudne drewniane kładki nad stawem, którymi odbyliśmy miły 2,5 kilometrowy spacer w przyjemnej mżawce. W DRODZE DO BIEBRZAŃSKIEGO PARKU NARODOWEGO - WIZYTA W EŁKU Zasady zobowiązują. Po drodze warto zrobić i zobaczyć coś fajnego. Padło na Ełk - ładne, zielono-wodne miasteczko, gdzie na rowerach pojeździliśmy wzdłuż Jeziora Ełckiego, odwiedziliśmy Park Kopernika, dzieci wybawiły się na placu zabaw i wyszalały w parku linowym prowadzonym przez MOSIR Ełk (trasa maluch - bezpłatna, trasa dla średniaków - koszt 7 zł - z takimi cenami w parku linowym się jeszcze nie spotkaliśmy). BIEBRZAŃSKI PARK NARODOWY (2 NOCE) Po obiedzie i miłym popołudniu obraliśmy kierunek Lipsk - maleńkie miasteczko znajdujące się ok. 30 kilometrów od Augustowa. Dlaczego taka miejscowość? W pobliżu znajdują się dwie świetne kładki na bagnach, które chcieliśmy odwiedzić. W przedbiegach odpadły więc wszystkie popularne większe miejscowości, bo ze względu na krótki okres pobytu chcieliśmy mieć wszędzie się w Gospodarstwie Agroturystycznym u Jadwigi - starym domu o tradycyjnym dla regionu planie i budowie. Z jednej strony - skromnie, z drugiej to jedno z ciekawszych miejsc, w których się zatrzymaliśmy w ostatnich latach. Właścicielkę - Panią Jadzię, nasze dzieci od razu ochrzciły mianem babci Jadzi, bo przez dwa dni przynosiła nam to owoce i warzywa z ogródka, a to chleb, a to kawałek ciasta, a to książkę dla Iwa, bo swoją skończył już czytać. Jak troskliwa dwie atrakcje, które tu odwiedziliśmy to Kładka - pętla w Szuszalewie o długości ok. 2,5 kilometra. Drugą jest kładka na trasie Jałowo-Nowy Lipsk o długości ok. 2 kilometrów w jedną stronę. Tu też znajduje się ręczny prom, na którym wczesnym rankiem zjedliśmy śniadanie, wypatrując łosi. To jedna z wakacyjnych przygód, którą często i ciepło wspominamy, choć łosia nie udało się zobaczyć. Jeśli chcecie poczytać więcej o naszej wyprawie do Biebrzańskiego Parku Narodowego - zajrzyjcie tutaj: Weekend w Krainie Łosia. W DRODZE DO BIAŁOWIEŻY - SILVARIUM, czyli park leśny w Poczopku Ten pierwszy przystanek w drodze do Białowieży mąż wyszukał rankiem, w dniu wyjazdu znad Biebrzy, co odebraliśmy jako znak. Co to jest Silvarium? Pięknie zagospodarowany teren leśny, dostępny bezpłatnie, na którym znajdziecie malownicze mostki nad stawem, drewniane chatki, zegary słoneczne, strigoforium (dom sów, które zostały doświadczone przez los i teraz tu znalazły swoje miejsce), ścieżki tematyczne czy kamienny krąg. W DRODZE DO BIAŁOWIEŻY - KRAINA OTWARTYCH OKIENNIC Jest takie miejsce na Podlasiu, gdzie zachwycą Was kolory i dekoracje starych, drewnianych domów i cerkwi. W trzech wsiach (Trześcianka, Soce i Puchły) zobaczycie oryginalne podlaskie chaty i prawosławne świątynie z kolorowymi, zdobionymi okiennicami i charakterystycznymi elementami architektonicznymi. Warto się tu zatrzymać! BIAŁOWIEŻA I PUSZCZA BIAŁOWIESKA (2 noce) To miejsce, gdzie najtrudniej było znaleźć „z marszu” noclegi. To znaczy - jakieś noclegi są zawsze, ale niekoniecznie interesowały nas te kosztujące kilka tysięcy złotych za dwie noce . Z braku lepszych opcji zarezerwowaliśmy dwie noce w hotelu Bierozka, który wspominamy nie dlatego, że nas zachwycił, ale dlatego, że zarezerwowaliśmy w nim 2 ostatnie pokoje - dwie dwójki. Pierwszy raz w historii musieliśmy się podzielić na dwie ekipy dwa + dwa, które nie śpią w tym samym pokoju czy apartamencie. W dodatku pokoje były maleńkie, skromne i na poddaszu, więc gorące. Ale… w końcu przygodowe wakacje zobowiązują, a nocleg to tylko nocleg . Kolejne doświadczenie podróżnicze zdobyte. Co tutaj zobaczyliśmy? Ścieżkę Żebra Żubra i Rezerwat Żubrów: wybraliśmy się na ciekawą ścieżkę-kładkę, która podmokłymi terenami Puszczy Białowieskiej prowadzi prosto do rezerwatu żubrów. Ścieżka ma długość ok. 4 kilometrów w jedną stronę (my szliśmy w obie), idzie się w cieniu, więc dość przyjemnie. Rezerwat jest duży, prócz żubrów mieszkają tu też inne zwierzęta. Jest też fajny drewniany plac zabaw. Jeśli chodzi o same żubry, to wolimy zagrodę pokazową w Bieszczadach. Jest bardziej dziko. Tu trochę jak w leśnym zoo. Niemniej jednak - będąc w Białowieży trzeba tu zajrzeć, choćby raz, by wyrobić sobie własne zdanie. Kolejkę wąskotorową w Hajnówce: całościowo wielka przygoda- żeby wyjechać kolejką o 10 trzeba być w kasie o 8 rano (wtedy uda Wam się kupić bilety, których jest ograniczona ilość, szczególnie w COVID-owych czasach). Tak też zrobiliśmy. Bez śniadania ruszyliśmy do Hajnówki, kupiliśmy bilety, potem zjedliśmy śniadanie w terenie- na placu zabaw, a o 10 był już odjazd do stacji Topiło. Jeśli chodzi o sam przejazd - spodziewaliśmy się po nim więcej. Podróż w jedną stronę trwa około godziny. Warto więc wziąć książkę/grę, żeby zająć czymś dzieci. Same widoki nie wystarczają, bo do spektakularnych nie należą. Mimo to, to jedno z naszych ulubionych wspomnień - zaraz po promie na Biebrzy. Na stacji Topiło jest mini-siłownia, mała knajpka, jezioro i pamiątkowe krzyże oraz las. Bez problemu zagospodarujecie tu godzinę-dwie. Zamiast kolejką można oczywiście dojechać tu również samochodem. Przystań na Lato i Babushka Bistro: to coś więcej niż miejsca, w których można zjeść. W pierwszym wieczorem odbywają się klimatyczne koncerty na powietrzu (a obok znajduje się fajna wieża widokowa), drugie - oblegane, popularne, ale też możecie wynająć tu pokoje lub zjeść specjały kuchni regionalnej - część jest idealna dla wegetarian! Stary Dworzec i ogród sensoryczny: koniecznie warto zajrzeć w Białowieży do przepięknie odnowionego budynku dworca. Obecnie na białym dworcu działa kawiarnia (wieczorem można się załapać, jak my, na projekcje filmów), a dookoła znajduje się piękny ogród z sensorycznym - łąkowym placem zabaw. Plac czynny niby w określonych godzinach, wstęp biletowany, ale nasze dzieci skorzystały z niego wieczorem podczas pobytu w kawiarni, na projekcji filmu - bez biletów i dodatkowych kosztów. „Centrum” Białowieży, czyli wizyta w Parku Pałacowym: idealne miejsce na przejażdżkę rowerową, podziwianie architektury, wizytę w muzeum, spotkanie z żubrem w wersji statycznej . Zaliczone przez nas pierwszego wieczora, jako powitanie Białowieży. W DRODZE NA ROZTOCZE - MAGICZNE OGRODY To miejsce, które od kilku lat chcieliśmy odwiedzić, jednak nigdy nie było nam po drodze w naszych podróżach po Polsce. Tym razem też nie do końca, ale bliżej niż kiedykolwiek do tej Ceny wysokie, ale atrakcje nam się podobały. Ogrody pięknie zaprojektowane, zadbane, przemyślane w każdym najmniejszym szczególe (łącznie z wiklinowymi koszami na śmieci!) Bardzo fajne jest to, że podczas upału działają tu liczne zraszacze i mgiełki wodne. Jest też plaża i maleńki, więc idealny dla maluchów, zbiornik, w którym można się kąpać. ROZTOCZE (4 noce) Noclegi? Padło na Etnoroztocze w wiosce Topólcza. To miejsce to hit ubiegłorocznych wakacji. W odczuciu dzieci. W naszym chyba tu ogród zabaw utrzymany w koncepcji nie-placu zabaw, w którym dzieci mogłyby spędzać całe dnie - są tu kuchnie błotne, sklepik, warsztat, domki, ścieżka sensoryczna, dla rodziców hamaki i inne cuda. W EtnoRoztoczu jest też część dla namiotów i można tu pomieszkać w swoim materiałowym domu. Plany na Roztocze były wielkie, ale ostatecznie oprócz ukochanego miejsca, którego dzieci nie chciały opuszczać odwiedziliśmy: Stawy Echo - fajne miejsce na kąpiel i rowerowanie w okolicy. Zagrodę Guciów - zagroda i jedzenie (smak ok, porcje jak dla czterolatka) w naszym odczuciu przereklamowane, a ceny przewyższają warszawskie. Do tego tłum, kolejki i długie oczekiwanie na obiad. Nie polecamy. Miejscowość Susiec i spacer wzdłuż rzeki Tanew. Zobaczycie tu słynne Szumy na Tanwi. Warto odszukać też Wodospad Jeleń - mały, ale urokliwy. Rezerwat Bukowa Góra w Zwierzyńcu - miłe miejsce na spacer. Z góry rozpościerają się ładne widoki na okolicę. Zamość - ładne, kolorowe miasto, z twierdzą, do której warto zajrzeć. W Zwierzyńcu możecie zajrzeć do Browaru (my nie załapaliśmy się na bilety), a w Szczebrzeszynie odszukać dwa w samej Topólczy znajduje się mały wąwóz, który bardzo nam się podobał, choć niestety komary strasznie utrudniały jego przejście. Naszym dzieciom po tych wakacjach Roztocze kojarzy się z EtnoRoztoczem, które pokochały i Stawami Echo, w których kilka razy się wybawiły. Musimy więc tu wrócić, żeby dzieci kojarzyły też inne atrakcje . BESKID NISKI (3 noce) We wsi Bielanka, na szczycie góry u zaprzyjaźnionego gospodarza (który kiedyś wynajmował pokoje, teraz przyjmuje już tylko tych znajomych i gości, którzy przypadli mu do gustu) spędziliśmy 3 skupiliśmy się na relaksie, wypasaniu kóz, przyglądaniu się gospodarzowi robiącemu kozie sery, zabawie z zagrodowymi zwierzętami. Nocą dzieci oglądały gwiazdy, a dorośli toczyli miejsko-wiejskie rozmowy o też nad Zaporą w Klimkówce oraz w fajnym parku linowym w miejscowości Siary - oba miejsca znajdują się niedaleko Gorlic. A jeśli szukalibyście dobrej knajpki z pysznym wegejedzeniem, koniecznie zajrzyjcie do restauracji Gęsia Skórka - niebo w gębie, cuda na talerzu☺.O naszym dłuższym pobycie w tych okolicach przeczytacie tutaj: Etnopodkarpacie - zwiedzanie z dziećmi okolic Gorlic. W DRODZE DO DOMU (ZABRZE) - KRYNICA ZDRÓJ Tu zatrzymaliśmy się na 3 godziny, głównie po to, żeby wejść na wieżę widokową zwaną też ścieżką w koronach drzew, bo lubimy tego typu konstrukcje i jeśli tylko znajdują się gdzieś blisko miejsca naszego chwilowego pobytu, korzystamy z okazji, by je odwiedzić. W taki właśnie sposób spędzamy z reguły nasze rodzinne wakacje, a przynajmniej główną ich część. Jak widać, jest różnorodnie, dużo się dzieje, a ilość miejsc, które poznajemy - zaskakuje. PLUSY WAKACJI OBJAZDOWYCH W naszym rodzinnym odczuciu takie wakacje mają same plusy . SĄ RÓŻNORODNE Zamiast jednego miejsca, miasta czy regionu możecie poznać kilka. Możecie się zdecydować na zjechanie wzdłuż i wszerz konkretnego województwa, linii brzegowej Morza Bałtyckiego, miejscowości górskich w określonym regionie czy jechać szlakiem konkretnych zamków, parków narodowych itp. UCZĄ ELASTYCZNOŚCI Podczas takiej podróży śpi się w różnych miejscach, więc Wasza rodzina, a szczególnie dzieci mają możliwość zobaczyć, że zakwaterowanie podczas podróży ma różne oblicza - bywa komfortowo i luksusowo, bywa skromnie, urokliwie, kolorowo. Można podczas jednej podróży spać w małej agroturystyce, prywatnych kwaterach, dużym, nowoczesnym pensjonacie, hotelu czy w końcu w namiocie. Wszystko to uczy otwartości, elastyczności i przystosowywania się do nowych warunków. Prawda jest taka, że nasze dzieci chyba nigdy nie miały problemów, że śpimy w takim, a nie innym miejscu, więc nawet jeśli mieliśmy je my, zawsze zatrzymywaliśmy swoje odczucia dla siebie. DAJĄ SZANSĘ NA NIETUZINKOWE SPOTKANIA I NOWE RELACJE Wakacje objazdowe obfitują w ciekawe spotkania. Na naszej drodze stanęło wielu wspaniałych ludzi - właścicieli obiektów czy pokoi, pracowników parków narodowych, miejscowych przewodników, a w końcu innych podróżujących rodzin z dziećmi. Są osoby, z którymi kontakt utrzymujemy do tej pory (np. wspomniany gospodarz z Bielanki), są takie, o których zawsze będziemy ciepło myśleć, bo udało nam się nawiązać z kimś choćby chwilową nić porozumienia. NUDA WAM NIE GROZI! Podczas wakacji objazdowych nie ma czasu na nudę - jest różnorodnie, codziennie inaczej. Nie musicie trzymać się konkretnego narzuconego przez kogoś planu, ale swoją podróż przygotowujecie i modyfikujecie według własnych potrzeb i upodobań, pogody czy niespodziewanych atrakcji, które „pojawiły się” po drodze. JAK SIĘ DO TEGO ZABRAĆ? Najpierw zawsze zastanawiamy się, w jakie miejsce chcemy pojechać. Rozważamy ile będziemy mieć czasu na wyjazd (czasem jest to 12 dni, czasem 25) i planujemy w jakich mniej więcej miejscach chcielibyśmy się zatrzymać. Jeśli zupełnie nie znamy okolic, najpierw szukamy atrakcji (w naszym wypadku często przyrodniczych - lasy, góry parki narodowe, rezerwaty, ścieżki przyrodnicze, zamki, ale też choć jeden rodzinny park rozrywki) i po ustaleniu w jakich miejscowościach się znajdują, zaczynamy rozglądać się za noclegami, które będą blisko tych miejsc. Wakacje objazdowe często wiążą się z pokonywaniem dłuższych odcinków, więc kiedy jesteśmy już w miejscu docelowym, ograniczamy korzystanie z samochodu do reguły nie rezerwujemy noclegów do przodu oprócz tego pierwszego. I dopiero będąc w trasie szukamy kolejnego miejsca docelowego. Odpowiadamy na niezadane pytanie - nigdy nie mieliśmy problemu ze znalezieniem miejsca do spania. Oczywiście, jeśli szuka się noclegu kilka dni do przodu, bywa, że znajduje się miejsce, do którego normalnie może by się nie trafiło (pokój u starowinki, chatka w środku lasu na odludziu, odjechana agroturystyka), ale my traktujemy to jako część do spania jest dla nas właśnie tym - miejscem do spania. Nasza formuła wakacji zakłada, że wychodzimy z domu rano, a wracamy wieczorem. Jeśli więc przy okazji miejsce lub ludzie je prowadzący będą interesujący, traktujemy to jako zysk w czystej długo zatrzymujemy się w jednym miejscu? Z reguły są to 2-4 noce. Natomiast może przy pierwszej tego typu przygodzie warto rozważyć po 4-5 dni w około trzech miejscach, a noclegi można zarezerwować z wyprzedzeniem, jeśli da Wam to poczucie bezpieczeństwa. CZYM JECHAĆ I CO WZIĄĆ W TRASĘ? Sami podróżowaliśmy samochodem lub samolotem i z plecakami. Z dziećmi w takie trasy zawsze jedziemy samochodem. Kiedyś był to mały Ford Fusion wypakowany po brzegi, z bagażnikiem rowerowym na haku od przyczepy. Od kilku sezonów jest to duży, wygodny minibus Renault Traffic, z którego wyjmujemy tylną kanapę, żeby w środku pomieściły się bagaże, rowery, namiot, kosz z jedzeniem i innym gadżetami, które są nam potrzebne. Ważne są chęci i to, żeby samochód był sprawny. To czy będzie duży, czy mały - to kwestia możliwości. Jeśli jesteście dobrze nastawieni, dacie radę każdym samochodem. Najwyżej weźmiecie mniej rzeczy . CO ZABIERAMY NA OBJAZDOWE WAKACJE? Ubrania (na ciepło i chłód, na słońce i deszcz, sandały i kalosze oraz wygodne buty w na wycieczki w teren), ręczniki (nie wiadomo czy wszędzie będą dostępne, a nawet jeśli, to zawsze przydają się na basen, plażę czy nad rzekę lub jezioro), zestaw naczyń na wypadek gdybyśmy chcieli lub byli zmuszeni (czytaj: pogoda taka sobie, ale miejsc noclegowych w okolicy brak- co nigdy nam się nie zdarzyło) zatrzymać się pod namiotem. Nie inwestujemy jeszcze w żadne typowo namiotowe-turystyczne-markowe gadżety - bierzemy 2 plastikowe i 2 metalowe kubki, 2-3 plastikowe talerzyki, porządny nóż, 2 duże łyżki, 1-2 miseczki, widelec, łyżeczkę. Z reguły nie korzystamy po drodze z opcji wyżywienia (czasem kusimy się na gotowe śniadanie), bo posiłek o określonej porze zbyt mocno przywiązuje nas do zegara - trzeba wrócić na konkretną godzinę, a tego nie chcemy. Życie odmierzone zegarkiem prowadzimy na co dzień. W wakacje chcemy przełamać schematy. Jemy raczej po drodze - w małych knajpkach, lokalnych restauracjach, no chyba, że w naszym miejscu zakwaterowania jest możliwość wyżywienia wege - wtedy chętnie zabieramy też rowery, bo lubimy na nich jeździć. W obecnych czasach w wielu miejscach są porządne wypożyczalnie rowerów, więc zawsze można się też nastawić na wypożyczanie. My jednak dajemy fizycznie radę spakować nasze własne, więc z tej możliwości z nami też namiot i to z dwóch powodów. Po pierwsze zależy nam, żeby podczas każdych wakacji dzieci mogły spędzić pod nim kilka dni (z reguły w jednym z tych miejsc, w których będziemy i to akurat miejsce staramy się starannie wybrać). Po drugie jest naszym wyjściem awaryjnym, gdyby jednak innego noclegu nie udało się znaleźć - nigdy do tego nie doszło, ale przezorny zawsze z nas zabiera co najmniej jedną książkę (baaaardzo lubimy czytać), bierzemy kilka gier planszowych na wypadek deszczu, dzieci ulubioną maskotkę i swój niezbędnik (nerka, lornetka, czołówka).Do tego dokumenty, telefony i ładowarki, kosmetyczka z podstawowymi kosmetykami oraz mała apteczka, a w niej tabletki i szałwia w płynie na ból gardła, tabletki przeciwbólowe, syrop przeciwgorączkowy, coś na kleszcze i komary, plastry, coś na uczulenia (np. fenistil). Resztę w razie potrzeby zawsze można dokupić. Rzadko korzystamy z czegoś innego niż plastrów i środków na komary i kleszcze, choć w ubiegłe wakacje bardzo się nam przydał właśnie fenistil, a że mieliśmy go w apteczce, nie musieliśmy szukać apteki w Puszczy must-have jest też… elektryczna kawiarka, która oczywiście nie jest niezbędna, jednak daje nam możliwość wypicia dobrej kawy niezależnie od miejsca. Nawet jeśli jesteśmy pod namiotem, albo trafimy na mały pokoik bez kuchni czy aneksu, wszędzie są kontakty i taka kawiarka i dobra kawa z rana to podróżny luksus, na który lubimy sobie pozwolić . CO SPRAWDZIĆ PRZED WYJAZDEM? Samochód - ważne, żeby wszystko było sprawne, a płyny uzupełnione. Atrakcje w okolicy, w której planujemy się zatrzymać. Jeśli macie wątpliwości, jak działają, warto zadzwonić wcześniej. Czasem są wymagane rezerwacje, więc notujemy w telefonie, żeby będąc już na miejscu takową zrobić, chyba, że jednak spanie mamy zaklepane z wyprzedzeniem - wtedy łatwiej dograć atrakcje na które znajdują się pomiędzy miejscami, w które będziemy jechać. Dla nas droga to coś więcej niż liczba kilometrów do przejechania. Często przypadkiem lub dzięki wcześniej wyszukanym na forach i blogach informacjom trafiamy do miejsc, do których nigdy nie trafilibyśmy gdyby nie były po drodze. Tak było z wizytą w Krainie Kolorowych Okiennic i w Silvarium. Tak było w przypadku kilku zamków, fajnych zbiorników wodnych czy ciekawych leśnych ścieżek dydaktycznych. Jadąc gdziekolwiek (choćby na jeden dzień) zawsze uważnie patrzymy na wszelkie znaki, bo mogą zaprowadzić nas do prawdziwych również wyposażyć się w pomoce, które pomogą przetrwać w spokoju dłuższe odcinki jazdy - mogą to być książeczki, zagadki, audiobooki dla dzieci, małe notesiki i kredki - zależnie od upodobań Waszych dzieci. Nasz syn zawsze po drodze czyta książkę, córka jeszcze potrzebuje wsparcia w przetrwaniu jazdy i z pomocą idą nam zagadki typu CzuCzu czy Kapitan Nauka, książki (chwilowo na topie Nela mała reporterka) i gry zawsze zgrywamy na pendrive’a minimum kilkadziesiąt piosenek różnych zespołów. Potem naturalnie okazuje się, że dzieci któryś kawałek wybierają jako hit wakacji, a po latach wspominamy z uśmiechem ich wybory. Staramy się, żeby wśród tej muzyki były też polskie klasyki z lat 70 i 80-tych, które nam puszczali nasi rodzice, a po które sami potem sięgaliśmy - taka edukacja muzyczna przy okazji .Upewnijcie się też, że jadąc na długie wakacje, szczególnie jeśli mielibyście jeździć po małych wioskach, bierzecie ze sobą wystarczającą ilość gotówki, bo jednak nie wszędzie są akceptowane karty płatnicze. GDZIE SZUKAĆ NOCLEGÓW? W dzisiejszych czasach z tym akurat nie ma żadnych problemów. Ogólna dostępność takich wyszukiwarek noclegów jak airbnb oraz innych typu sprawia, że szukanie noclegu nigdy nie było tak łatwe. My pamiętamy czasy, kiedy dojeżdżaliśmy do jakiegoś miejsca i tam fizycznie z przewodnikiem czy mapą w ręku szukaliśmy pokoju. Teraz wystarczy telefon komórkowy i internet, żeby sprawę ogarnąć błyskawicznie. JAK NASZE DZIECI ODNAJDUJĄ SIĘ NA TAKICH WAKACJACH? Bardzo je lubią . A my najbardziej lubimy pytanie: tato/mamo, to gdzie będziemy spali jutro? Albo ulubione pytanie naszego syna (jeszcze z czasów wczesnego dzieciństwa): jakie plany na dziś? Pokazuje to, że są otwarte i chętne na poznawanie nowych miejsc. Razem potem te miejsca komentujemy, robimy rankingi i ustalamy, gdzie chcielibyśmy kiedyś wrócić. Fajne są też momenty w roku szkolnym, kiedy Iwo przychodzi ze szkoły i mówi, ze uczyli się o jakimś miejscu, w którym na tych objazdowych (lub nie) wakacjach byliśmy (a w ubiegłe odwiedziliśmy 5 parków narodowych), albo że na lekcji zaskoczył nauczycieli wiedzą, którą wyniósł z naszych dzieci lubią też oczywiście pobyty w jednym miejscu. W taki sposób podróżujemy głównie w weekendy (tradycyjne i przedłużone), bo też mamy taką potrzebę . NASZ RODZINNY PATENT - jeden dzień typowo dla dzieci Tego typu wakacje są mimo wszystko bardziej obciążające, szczególnie fizycznie niż tygodniowy lub dłuższy pobyt w jednym miejscu. W związku z tym zawsze planujemy jeden dzień - trochę za połową wakacji, który będzie jedną wielką atrakcją dla dzieci. Dzień, w którym nie idziemy w góry, nie błądzimy po parkach narodowych i nie zdobywamy zamków. Co to może być? U nas sprawdzają się: termy, kompleksy basenowe, parki rozrywki, duże parki linowe i czas na nicnierobienie. W ubiegłym roku hitem były Magiczne Ogrody (podczas objazdówki po Polsce) i termy Loipersdorf (podczas małej objazdówki po Austrii).To jak? Ktoś chciałby spróbować? Naprawdę warto! Aleksandra Horzela-Chrost WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE Portal Najczęstszymi powodami, dla których zabieramy ze sobą na wakacje rzeczy, z których nie korzystamy, są przede wszystkim nawyk i obawa przed niewykorzystaniem danego przedmiotu. Często mamy tendencję do pakowania rzeczy "na wszelki wypadek", bo nie chcemy tego potem żałować.
Palące słońce i wysoka temperatura nie zawsze są przyjazne dla naszych włosów. Dlatego warto zainwestować w ich ochronę, aby uniknąć nieprzyjemnych efektów przesuszenia włosów oraz ich zniszczenia czy rozdwojenia końcówek. Na czym polega ochrona włosów przed słońcem? Wybierając się na wakacje z reguły do walizki wrzucamy krem z filtrem, ale często zapominamy o zabraniu ze sobą kosmetyków do ochrony włosów przed słońcem. Efektem tego jest to, że po wakacjach zaczynamy zmagać się z włosami przesuszonymi, które dosyć ciężko się układają, puszą się, które mogą mieć nierówny odcień, rozjaśniony kolor, mogą pojawić się jasne pasemka od słońca. Możemy temu zapobiec używając odpowiednich kosmetyków. Na czym polega szkodliwe działanie słońca na włosy? Promieniowanie słoneczne powoduje rozszczelnienie zachodzących na siebie łusek, które tworzą naskórek włosa. Przez ten proces odsłania się kora włosowa i zaczynają do niej docierać szkodliwe promienie UV. Efektem są przesuszone i łamliwe włosy. Mało kto wie, że pod wpływem promieni słonecznych utlenia się melanina, dlatego włosy płowieją i tracą połysk. Włosom nie służy również słona i chlorowana woda. Jak więc widzicie ochrona włosów przed słońcem powinna być dla nas kluczowa. Dlatego też wśród kosmetyków, które zabieramy na wakacje zawsze powinien być przynajmniej sprej do włosów z filtrami UV. Niezwykle proste w aplikacji, a zapewni włosom potrzebną ochronę. Taki sprej bardzo często jest w formie mgiełki, którą w bardzo łatwy i przyjemny sposób można rozpylić na włosy. Na dodatek te kosmetyki do włosów z reguły wspaniale pachną, co jest ich dodatkowym atutem dla naszych włosów. Jak chronić włosy przed słońcem? Oprócz tego, że włosom szkodzi samo promieniowanie UV, to na dodatek dodatkowo nie służy im wysychanie na słońcu. Co z reguł zawsze dzieje się podczas wyjścia z basenu, z morza, z jeziora. Nikt nie suszy wtedy włosów suszarką, nie chowa ich pod ręcznik tylko pozwala wyschnąć na słońcu. Niestety to również im nie pomaga, ale wystarczy, że na włosy użyjemy wodoodporny sprej z filtrem UV i już ryzyko zniszczeń naszych włosów podczas takiego wysychania będzie zminimalizowane. Kolejna rzecz to zakup odpowiedniego szamponu oraz odżywki. Niektóre marki ( Soleil) mają serie stworzone z myślą o ochronie włosów przed słońcem. Czyli już z poziomu domowej, codziennej pielęgnacji możemy nasze włosy zabezpieczać. Wśród nich są nawet szampony ochronne po ekspozycji na słońce. Jednym słowem warto w wakacje zamienić swoje kosmetyki na te, które mają w swoim składzie substancje pozwalające na ochronę naszych włosów. Kolejne ciekawe kosmetyki takie multi kosmetyki w postaci oleju. Służą one do ochrony zarówno ciała, jak i włosów. Nawet luksusowe marki takie jak np. Dior posiadają w swojej ofercie tego typu produkty. Co ciekawe, wśród nich można również wyodrębnić linię do włosów farbowanych, które posiadają dodatkowe składniki zachowujące kolor włosów. Jak więc widać wybór kosmetyków do ochrony włosów przed słońcem jest naprawdę spory. ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Гυло ትሔֆዢቨиժ апсЕδоше аψэւОхυдрիհሸ ռешубα
Аጰуբуጠас пишатвխኘΙτըктевсуζ фուЕпешуթէ ф μоνሰգէξеձ
ቡп сарቿснωհՐоያеςыры էքωտ ጵጂኮχеዕιՈր еλиցаπишо էбрօ
ርλոслесро ашЭյխդօчըγи ащи ճዞթፈα սуժխፆխրጬ եфኆ
Ըт ቃаГ թачо μащозυወ զጸφуми
Zastanawiając się, co zabrać nad morze, nie zapomnij o rzeczach niezbędnych na plażę. Spakuj koniecznie kapelusz lub czapkę chroniącą przed słońcem oraz okulary przeciwsłoneczne. Włóż do walizki również koc i ręczniki. Jeśli masz dzieci, zabierz również rękawki lub kółko do pływania, a także wiaderko, łopatkę i foremki.
Okres urlopowy zbliża się wielkimi krokami, wielu z nas ma już zaplanowany dłuższy wyjazd. Co jednak zrobić z kotem w czasie naszej nieobecności? Pozostawić w domu pod opieką rodziny lub znajomych, zapewnić pobyt w hotelu dla zwierząt czy może zabrać go ze sobą? Koty to zwierzęta bardzo wrażliwe na stres związany z rozłąką z właścicielem jak również ze zmianą miejsca pobytu oraz transportem. Jaka metoda opieki nad kotem w czasie naszego urlopu będzie dla niego optymalna? Wyjazd na wakacje z kotem? Jeżeli decydujemy się na wyjazd wraz z naszym pupilem warto wybrać miejsca gdzie będzie on mile widziany przez gospodarzy. Tego typu miejsc przyjaznych zwierzętom jest co raz więcej w naszym kraju i warto skorzystać z ich usług. W wyprawce urlopowej dla kota powinno znaleźć się kilka niezbędnych przedmiotów jak: kuweta z zapasem żwirku, karma, smycz wraz z szelkami czy obróżką oraz adresówką (z którą kot nie powinien się rozstawać), warto zabrać też drapak (aby kot nie poczynił większych zniszczeń w miejscu naszego wypoczynku), należy mieć ze sobą książeczkę zdrowia kota oraz w przypadku wyjazdów zagranicznych paszport z aktualnymi szczepieniami. Podczas urlopu z kotem najbardziej stresujący dla niego zwykle okazuje się sam transport, z tego względu nie polecam zabierania kota samochodem w bardzo dalekie trasy. Powinien się on odbywać w odpowiednim do wielkości kota transporterze, który zapewni mu większe bezpieczeństwo w czasie podróży. Należy robić częste postoje w czasie których podajemy kotu wodę i zabieramy na krótki spacer w celu uspokojenia skołatanych kocich nerwów oraz załatwienia potrzeb fizjologicznych. Zdecydowanie odradzam karmienie kota w czasie podróży oraz przekarmianie go na krótko przed wyjazdem, aby przeciwdziałać dyskomfortowi ze strony brzucha w czasie jazdy oraz wymiotom. Oczywiście jeżeli czeka nas kilkanaście godzin jazdy lekki posiłek jest wskazany. Jeżeli transport bardzo stresuje naszego pupila można zastosować środki uspokajające. Są dostępne środki o silnym działaniu do podania tuz przed podróżą. jednak lepiej sprawdzają się leki lekko wyciszające, które zwykle wymagają rozpoczęcia podawania na kilka dni przed planowanym urlopem. Nie wywołują one ogłupienia czy snu u kota a jedynie zmniejszają odczucia stresowe, zaś sam kot pozostaje w pełni świadom i może kontrolować własne ciało w czasie jazdy. Jeżeli nasz pupil źle znosi pobyt w nowych miejscach może istnieć konieczność podawania tego typu środków przez cały okres naszego urlopu. W czasie urlopu nasz kot większość czasu i tak będzie spędzał w miejscu naszych noclegów, jednak warto zabierać go na spacery, co zapewni mu pewne urozmaicenie w porównaniu do siedzenia w obcych pomieszczeniach. Można też zaopatrzyć się w ulubione zabawki naszego pupila, aby z nudów nie dokonał zbyt wielu zniszczeń np. mebli. Pamiętajmy, że nasz kot może zachorować w czasie urlopu, dlatego zawsze warto mieć ze sobą jego książeczkę zdrowia, dzięki której badający go lekarz weterynarii będzie miał wgląd w dotychczasowe leczenie, zabiegi i profilaktykę chorób zakaźnych oraz pasożytniczych. Kot sam w domu? Jeżeli mamy taką możliwość zwykle najlepszą opcją jest pozostawienie kota w domu pod opieką rodziny lub znajomych. Oszczędzimy w ten sposób zwierzakowi stresu związanego z nowym miejscem oraz transportem, a nasz pupil najlepiej będzie się czuł na własnym terenie. Jedyną wadą jest zmiana opiekunów, ale to i tak najbardziej optymalny sposób spędzenia okresu naszego urlopu przez kota. Opiekun powinien odwiedzać naszego pupila przynajmniej raz dziennie, aby zapewnić mu zawsze świeżą wodę, pokarm oraz czystość w kuwecie. Oczywiście w domu powinniśmy mieć odpowiedni zapas karmy i żwirku, a opiekun powinien mieć dostęp do książeczki zdrowia kota. Warto również pozostawić adres lekarza weterynarii zajmującego się zwykle naszym pupilem, a także najbliższej całodobowej kliniki weterynaryjnej. Najlepszą opcją byłoby gdyby opiekun zamieszkał u nas na czas naszej nieobecności, co daje kotu większe poczucie bezpieczeństwa. Jeżeli nie mamy nikogo znajomego, który mógłby podjąć się częstych odwiedzin naszego kota, możemy skorzystać z hotelików dla kotów, jest to jednak najbardziej stresująca opcja. W hotelu kot znajduje się na obcym terenie wypełnionym zapachami licznych zwierząt, zaś opiekunowie są mu zupełnie nieznani. Z tego powodu hotel powinien być ostatecznością, jeżeli pozostałe sposoby są niemożliwe do zrealizowania. Każdy doskonale zna swojego kota i wie czy to typ domatora czy może urodzony podróżnik. Warto nasze plany wakacyjne dostosować do usposobienia naszego pupila. Dzięki temu możemy cieszyć się udanym odpoczynkiem bez zamartwiania się o naszych małych czworonożnych podopiecznych. Teksty na blogu nie są poradą lekarską oraz nie zastępują wizyty u lekarza weterynarii. Dorota Jóskowiak Komentarze 05-06-2018 mój Kitek jeździ z nami na wakacje od lat, w transporterze + zawsze szeki na spacer
Pakowanie na wakacje to wbrew pozorom jedno z najważniejszych podróżniczych wyzwań. Zwłaszcza, że niewiele osób to lubi i często odkłada na ostatnią chwilę.
Wakacje już na półmetku, najwyższa pora na mój letni niezbędnik! Pewnie zauważyliście, że ostatnio pojawiać się zaczęło na blogu trochę więcej postów lifestylowych, ale… po prostu zakochałam się w robieniu zdjęć produktów i aranżowaniu kompozycji! Bardzo pobudzające kreatywność zajęcie – polecam na deszczowe weekendy. Tym razem chciałam podzielić się z Wami moimi pomysłami, co zabrać na wakacje. Różowy flaming Dmuchane zwierzaki dosłownie zalały Instagram. Flamingi, jednorożce, łabędzie, ale też ananasy i donuty. My postawiliśmy na różowego flaminga, który poleciał z nami nawet odpoczywać na Fidżi. Uwielbiam siedzieć na nim i czytać książkę, choć to bardziej opcja na spokojny basen niż wzburzone morze 🙂 Pełen relaks, no i jak dobrze wychodzi na zdjęciach! Różowego flaminga można kupić tutaj. Instax mini 9 Zakup instaxa chodził za mną już od dawna. Te pastelowe kolorki przemawiały do wyobraźni, z drugiej strony bałam się, że będzie leżał w kącie nieużywany. Sprawiłam go sobie jednak z okazji imienin i przyznam, że to strzał w dzisiątkę – teraz żadna letnia impreza się bez niego nie obejdzie. Wszyscy chcą mieć szalone fotki, które mogą zabrać do domu na pamiątkę. Mała uwaga – trzeba nauczyć się robić nim zdjęcia. Obraz, który widzicie przez „okienko”, tak naprawdę jest trochę przesunięty w lewo, trzeba troch wprawy w „celowaniu”. Instaxa kupisz, np. tu. Olejek i spray do opalania Rituals Co zabrać na wakacje? Oczywiście kosmetyki do opalania! Kosmetyki Rituals kocham całym sercem za niezwykłe zapachy, cudowne konsystencje i rewelacyjne działanie. Seria „Ritual of Karma” to limitowana edycja letnia, nad czym bardzo boleję, gdyż to moja ulubiona seria zapachowa, obok „Rituals of Hammam”. Tym razem postawiłam na olejek do włosów i spray do opalania. Sprawdzają się rewelacyjnie. Olejek nie obciąża włosów, ale idealnie chroni je przed słońcem i słoną wodą, i do tego jak pachnie! Sprawy do opalania pokochałam za świetną aplikację, bardzo łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Żegnajcie kremy pozostawiające białe smugi! Butelka na wodę Mam małą obsesję na punkcie picia wody, butelkę na wodę zabieram nawet na pokład samolotu. Piję około 2,5-3 litrów wody dziennie, przy czym za każdą filiżankę kawy czy herbaty wypijam dodatkowo szklankę 🙂 Żeby utzymać taki poziom nawodnienia, w zasadzie wszędzie chodzę z wielką butelką (1l), do której wrzucam owowce i zalewam wodą. Kombinuję z różnymi mieszankami, ale ostatnio furorę robi zestaw maliny+cytryna+mięta truskawkowa. Idealny drink na plażę! Bronzer Nie wyobrażam sobie letnich wyjazdów bez bronzera. Moim hitem jest Guerlain Terracota (odcień 02. idealny dla blondynek), rewelacyjny, trwały i mocno napigmentowany mat. Jeśli szukam czegoś rozświetlającego, sięgam po essence, niestety była to jakaś limitowana edycja i chyba nie ma jej już w sprzedaży 🙁 Plus taki, że podobne kompozycje „paseczkowych” bronzerów pojawiają się u nich w ofercie od czasu do czasu pod różnymi nazwami. Jestem zaskoczona, jak trwały może być kosmetyk za nieco ponad 10 zł. Bronzer w płynie z Alverde to tak naprawdę delikatny jasnobrązowy rozświetlacz, dobry do delikatnego makijażu i dla wegan. Paletkę Naked z Urban Decay kupiłam podczas roadtripu w USA i jest świetna: bronzer, rozświetlacz i róż w jednym. Poniżej kolorki, w kolejności od lewej: Terracota, essence, Alverde i Urban Decay. Tropikalne dodatki Świat mody oszalał na punkcie tropikalnych dodatków. Ananasy na torebce, arbuzy na butach, kolczyki z flamingami… Wszystko w zdecydowanych, wyrazistych kolorach. Na wyprzedażach wpadła mi w oko mała torebka od Dolce & Gabbana w ananasy właśnie, jest idealna na letni wypad do miasta, ale zabieram ją również na nasz wrześniowy wyjazd do Grecji. Fajną opcją są też tropikalne przypinki, ja używam ich by nadać nudnym białym t-shirtom trochę bardziej wakacyjny look. Sukienki maxi Kocham długie sukienki w stylu boho. Wyglądają tak zwiewnie, dziewczęco i sprawiają, że myślami od razu przenoszę się na pola ryżowe Bali czy na greckie plaże. Ostatnio odkryłam 3 świetne sklepy internetowe, w których zaczęłam się zaopatrywać w letnie sukienki. Fedra Boutique z ofertą sukienek różnych marek, które wpisują się w nurt „boho & chic”. Sundress to natomiast sklep wprost z francuskiej riwiery (flagowy sklep w Nicei) z sukienkami z naturalnych tkanin, ozdabianych dziewczęcymi frędzlami i ponponami – docenił je nawet Vogue! Dancing Leopard też ma świetną ofertę maxi sukienek, tym razem inspirowanych klimatami imprezowj Ibizy. Jeśli jestście ciekawi, jak się prezentują na podróżniczych zdjęciach, śledźcie nasz Instagram. Takie cuda w Fedra Boutique 🙂 Biżuteria z chwostami Bransoletki i naszyjniki z frędzelkami to niekwestionowany hit tych wakacji. Mi skradły serce w szczególności bransoletki z malutkimi chwościkami, które fajnie można połączyć z np. trochę spokojniejszymi bransoletkami z kamyków czy rzemyków. Mój drugi hit to kolczyki z frędzlami. Moje obie zdobycze pochodzą z etsy, ale duży wybór widziałam też na rodzimej DaWandzie. Jeśli szukacie wakacyjnego pomysłu na prezent dla chłopaka, inspirowane morzem i żeglowaniem bransoletki Paul Hewitt to strzał w 10. Są też w wersji damskiej, np. różowe 🙂 Odżywka do paznokci Sally Hansen Wyjazdy wakacyjne to idealny czas, żeby w końcu poszaleć z kolorami na paznokciach i odpocząć od nudnego biurowego manicure. Nie zapominam przy tym o pielęgnacji paznokci – regularnie używam odżywki Sally Hansen Color Therapy z olejkim arganowym, acai i wiesiołka. Idealnie nawilża wysuszone słoną wodą skórki. Przy okazji, warto wypróbować też cała nową serię lakierów Color Therapy, które nie tylko świetnie kryją (1 warstwa wystarcza!), ale też łączą w sobie właściwości pielęgnacyjne. Przyjemne i pożyteczne w jednym 🙂 Plecione torby i koszyki OK, w co zabrać na wakacje to wszystko? Ja nie rozstaję się z moim koszykiem z hiacynta wodnego – jest niezwykle pojemny, idealny na plażę i codzienne zakupy i do wszystkiego pasuje. Spodobał mi się też jego dość oryginalny kształt. Jeśli prosty koszyk jest dla Was za nudny, zawsze możecie ozdobić go frędzelkami czy ponponami. Koszyk wypatrzyłam na amazonie. Macie jeszcze jakieś pomysły, co zabrać na wakacje? Magda Hej, jestem Magda! Już od małego byłam bardzo ciekawa świata. Książki podróżnicze czytałam pasjami i marzyłam o tych wszystkich niezwykłych miejscach... Teraz te marzenia spełniam - do tej pory odwiedziłam 51 krajów. Mam nadzieję, że na naszym blogu znajdziecie inspiracje do podróży małych i dużych! Więcej przeczytasz w zakładce 'O nas'.
Hotelarze i właściciele apartamentów w Polsce na razie nie mają powodów do hurraoptymizmu. Wakacje już trwają, a blisko połowa ofert nadal nie znalazła nabywców. Ostatnie sondaże pokazują też, że nawet 45 proc. Polaków nie planuje wyjeżdżać na letni urlop, a ponad 20 proc. zrobi to na nie dłużej niż siedem dni.
Wyjeżdżając na wakacje chcemy się upewnić, że mamy spakowane wszystko, czego potrzebujemy. Najczęściej o czymś zapomnimy, jednak nie są to nigdy aż tak ważne przedmioty. Kiedy wyjeżdżamy, często pakujemy również niezbędne leki – jest to wielki błąd. Za wwożenie do danego kraju pewnych substancji grozi wysoka grzywna, a nawet więzienie. Rok temu głośny był przypadek pewnej Brytyjki, która została aresztowana w Egipcie. W więzieniu spędziła 4 tygodnie za wwiezienie do kraju leków przeciwbólowych dla swojego chorego męża. Lek ten miał w składzie zakazaną substancję. Szczególną uwagę powinniśmy zwrócić na leki działające na ośrodkowy układ nerwowy. Takie leki powinniśmy zawsze przewodzić przez granicę w bardzo małych ilościach oraz ze specjalnym zaświadczeniem od lekarza, że są nam one niezbędne. Szczególną uwagę należy zwrócić również na medykamenty zawierające kodeinę, tramadol i diazepam. #Jakich leków nie należy przewozić do danych krajów? Japonia – leki z pseudoefedryną (całkowity zakaz). Grecja – grzywna za wwiezienie leków z pseudoefedryną. Chiny i Kostaryka – na każdy przewożony lek należy mieć zaświadczenie od lekarza. Możesz mieć tylko taką ilość, jaka będzie ci potrzebna podczas pobytu. Egipt – Tramadol oraz leki zawierające kodeinę możemy wwieźć do Egiptu jedynie za pozwoleniem tamtejszego ministra zdrowia. Każdy lek powinien mieć zaświadczenie od lekarza. Indonezja – w tym kraju środki zawierające kodeinę oraz leki na ADHA są nielegalne. Singapur – leki nasenne oraz środki przeciwbólowe wymagają specjalnego zezwolenia. Najcięższe kary czekają na nas w krajach muzułmańskich, w których nielegalne są opiaty, często stosowane do produkcji wielu zwyczajnych leków, np. na przeziębienie. W Emiratach Arabskich często nie uratuje nas nawet specjalne zaświadczenie od lekarza, gdyż wiele leków uznawanych jest tam za narkotyki. Zanim wybierzesz się więc na wakacje do jakiegoś egzotycznego kraju, koniecznie sprawdź, czy za zwykły syrop na kaszel nie czeka cię wysoka grzywna.
Jeśli interesują nas luksusowe wakacje, ale niekoniecznie na drugim końcu świata, warto wybrać się do Włoch. Ale z dala od utartych szlaków – nad piękne, znajdujące się na północy Włoch w Alpach. Jezioro ma łagodny, przyjazny klimat, jest otoczone bujną roślinnością oraz chętnie odwiedzane prze turystów poszukujących

Sezon wakacyjnych wyjazdów dla większości Was już się zaczął. My po dwóch długich weekendach w maju na ostatnie dwa miesiące nieco przystopowaliśmy z wyjazdami. Ale to nic, bo od przyszłego tygodnia rozpoczyna się nasz maraton! W sierpniu i we wrześniu czeka nas dosłownie jeden wolny weekend! Resztę spędzimy na wszelkiego typu wyjazdach, a główną rolę jeżeli chodzi o transport odegra nasz rodzinny samochód. Jak przetrwać z dziećmi podróż samochodem? Godziny spędzone w aucie dłużą się dorosłym a co tu dopiero mówić o dzieciach. Swego czasu praktykowaliśmy jeżdżenie w czasie drzemek maluchów – był to genialny patent ale sprawdzał się przy dzieciach które śpią 2 razy dziennie, lub zaliczają jedną spektakularną 3 h drzemkę na dobę – czyli u takich najmłodszych! Dzieci urosły, warunki drzemki uległy zmianie, także i nasz sposób na podróżowanie autem uległ modyfikacji. W zeszłym roku w drodze do Chorwacji postawiliśmy na jazdę nocną. Sprawnie i bez większych awantur pokonaliśmy trasę, ale za to następnego dnia żałowaliśmy tych nocnych “szaleństw”. Wypoczęte dzieci potrzebowały przytomnych rodziców, a my marzyliśmy tylko o tym żeby się położyć spać. W tym roku również planujemy przemierzyć niemałą część Europy (wkrótce dowiecie się co i jak), ale dla odmiany będziemy jechać “za dnia”! Tak długo jak pozwolą nam dzieci, z przerwami dla nich i dla nas na rozprostowanie kości. Wykorzystamy oczywiście ich jedną krótką drzemkę, którą mają koło południa. Nie ma się co czarować – jakoś te kilka wspólnych godzin w aucie musimy przeżyć i nie zwariować. Mamy za sobą już pierwsze małe sukcesy! Dzieciaki potrafią przejechać ok 2-3 godzin bez spania, marudzenia i awantur. Przez ten czas kiedy mąż sprawnie pokonuje trasę (jakoś się to u nas tak utarło, że na dłuższych odcinkach to zawsze on siedzi za kierownicą) ja wcielam się w rolę pokładowej mamy-stewardesy i dbam o potrzeby małych i dużych pasażerów. Pomagają mi w tym gadżety, które kolekcjonuję już od kilku ładnych lat. Właśnie one są moją odpowiedzią na pytanie: jak przetrwać z dziećmi podróż samochodem? Dodajcie do tego jeszcze kroplę kreatywności, szczyptę wyrozumiałości i playlistę z ulubionymi piosenkami/audiobookami Waszych dzieci. I tak wyposażeni możecie ruszać na wakacje! (Podświetlone na zielono fragmenty tekstu to linki, które przeniosą Was do sklepu lub do wpisu do którego się odwołuję) Coś dla ciała! Pierwsza porcja gadżetów, którą pakuję do naszego samochodu służy do zaspokojenia potrzeba fizjologicznych naszych małych pasażerów. Nic tak nie psuje humoru Mikołajowi jak głodny brzuszek, także my każde najmniejsze wyjście z nim rozpatrujemy pod kątem tego co, gdzie i kiedy będzie jadł. Cały dzień poza domem nam nie straszny! Zabieramy ulubione posiłki dzieci, pakujemy w kolorowe pojemniczki, wrzucamy do auta i pałaszujemy gdy poziom jedzenia w żołądku naszego syna niebezpiecznie zmaleje. Oczywiście podczas długich wypraw autem korzystamy z dobrodziejstw przydrożnej gastronomii, ale staramy się mimo wszystko zawsze być przygotowani na mały i duży głód, który z zaskoczenia może nas dopaść. I tym sposobem naszej kolekcji gadżetów do przechowywania jedzenia znalazły się termiczne lanczówki od Skip Hopa. Pingwina opisywałam Wam w zeszłym roku we wpisie pt. ” Wakacje z dzieckiem – jak ogarnąć jedzenie, higienę oraz nocowanie poza domem”. W tym roku dołączyła do niego lama z najnowszej kolekcji Skip Hop (po prostu przepadłam jak zobaczyłam na targach Kids’ Time w Kielcach). We wspomnianym wcześniej zestawieniu znajdziecie także termosy , które bezzmiennie jeżdżą z nami wypełnione na zmianę: to rosołkiem, to pomidorówką (czy dzieci jedzą w ogóle inne zupy?!?) Z nowości pojawił się u nas bidon sportowy (który ja wolę nazywać bidonem przedszkolaka). Jest pojemniejszy, wyposażony w wygodny ustnik oraz silikonowy pasek. Więcej jego zdjęć oraz porównanie z innymi bidonami i kubkami Skip Hop znajdziecie we wpisie o zdrowym nawyku picia wody. Kolejny hit to pojemnik na przekąski Grab&Go, który przypomina… trojak! (znajdziecie go na zdjęciach w dalszej części wpisu). Kolorowe słoiczki można sptytnie skęcić z sobą sobą, tak by łatwiej się je transportowało. Każdy z nich może też być użytkowany osobno! Materiał jest przeźroczysty, dzięki czemu od razu widać, co i na którym pięterku jest schowane. Na naszych wyprawach pojawiło się także pudełko śniadaniowe Skip Hop , w który przykładowo można schować kanapki, warzywa lub porcję obiadu dla dziecka. Kolorowe pojemniki od Skip Hop sprawdzają nam się od lat i tak na prawdę cały czas są używane. Podczas długich wyjazdów, gdy opróżnimy je już z prowiantu, używamy ich do pakowania restauracyjnych posiłków, którymi np nasze dzieci z różnych względów wzgardziły. Jestem dumna z tej kolorowej i zwierzęcej kolekcji Skip Hop – gromadziliśmy ją latami dokupując co jakiś czas kolejny praktyczny element. A najbardziej z tego wszystkiego lubię, gdy w przerwie od jazdy rozkładamy koc piknikowy, na nim nasz prowiant i wspólnie siadamy do posiłku. Ale to nie wszystkie magnetyczne nowości jakie pojawiły się w naszym niezbędniku. Z targów Kids’ Time w Kielcach przywiozłam dzieciom do dwa maleńkie pudełeczka z serii Purple Cow. Są to magnetyczne puzzle oraz bingo ze zwierzątkami w wersjach kieszonkowych – idealne na podróże o ile dziecko nie cierpi na chorobę lokomocyjną. Wśród magnetycznych układanek znalazło się także coś z oferty Mudpuppy – magnetyczne postacie Kocie Modelki. To prześliczna propozycja dla małych dziewczynek lubiących stroić swoje lalki. Zestaw jest bardzo bogaty przez co zabawa szybko się nie znudzi. Przyznam Wam, że sama potrafię się wciągnąć w zabawę kompletując kotkom stroje na różne okazje. Koniecznie zajrzyjcie do Mudpuppy po więcej inspiracji: Facebook, Instagram. Z oferty tej samej firmy wybrałam także dwie kieszonkowe gry – puzzle w woreczku oraz dwustronne domino ze zwierzątkami. Tektura z której wykonane są elementy obu zabawek jest na prawdę dobrej jakości przez co zabawki są dzieciooporne. W prawdzie w aucie nie da się ich układać, ale podczas postoju czy wizyty w restauracji jak najbardziej tak! My nasze zabraliśmy ostatnio na Nocny Market dzięki czemu maluchy miały zajęcie a my spokojnie mogliśmy sobie zjeść. Pojemnik na przekąski Grab&Go Skip Hop W naszym samochodowym zestawie samochodowym wylądowały także dwie walizeczki dla kreatywnych maluchów. Pierwsza to zestaw artystyczny z naklejkami Janod. Do każdego obrazka przygotowany jest arkusz naklejek w odpowiednich kształtach i kolorach. Dziecko ma za zadanie uzupełnić nimi obrazek. Naklejek jest więcej niż potrzeba i potem można je wykorzystać do wyklejania własnych obrazków. Mamy z tej samej seri zestaw z pieczątkami – który także Wam serdecznie polecamy. W ofercie Janod znajdziecie w sumie 21 kreatywnych zestawów artystycznych, także jestem pewna, że każdy znajdzie tam coś dla siebie. Drugi kreatywny zestaw to Aktivity Book od Mudpuppy, tym razem w tematyce kosmicznej. Teczka jest bogato wyposażona bo w środku znajduje się książeczka z zadaniami, duży plakat – kolorowanka i dwa arkusze naklejek. Do tego komplet kredek świecowych. Ponadto są 3 kartki pocztowe do samodzielnego wykończenia – idealna pamiątka do wysłania do dziadków z wakacji. Tak jak w większości dzisiejszych propozycji ten zestaw występuje w kilku wariantach tematycznych. Do naszego samochodowego kuferka wrzucamy także Hix. To zabawka kreatywna z firmy Moluk. Składa się z 4 kolorowych, silikonowych stożków, które można przekształcać w różne kształty i w dowolnie wybrany sposób składać. Jest lekka, zajmuje mało miejsca i wciąga w zabawę – także spełnia wszystkie kryteria idealnej zabawki do podróży. Ostatnia pozycja zabawkowa w tym długim zestawieniu to gra obserwacyjna Tournicolors Lilliputiens. To dwustronna tabliczka z pokrętłami ukrytymi na brzegu. Jednym kółkiem zmieniamy kolor, drugim wzór a dziecko ma za zadanie znaleźć dany element na obrazku. Bałaganowi w aucie mówimy stanowcze nie! Kocham wszelkiego rodzaju organizery które ułatwiają mi utrzymanie porządku. Samochody pełne są skrytek w które namiętnie wciskam podręczne rzeczy, ale przy takiej ilości dziecięcego szpeju musiałam się w tym temacie wspomóc. Większość zabawek ląduje w dziecięcych plecakach, które kładę na podłodze pomiędzy przednimi i tylnymi siedzeniami. W tym roku podczas podróży wspierają mnie dwa organizatory. Pierwszy to przenośny organizer Skip Hop, bogato wyposażony w kieszonki pomagające zachować porządek. Można go przypiąć na fotelu pasami ale ja najbardziej lubię jak na podłodze przed tylnymi siedzeniami – idealnie w zasięgu mojej ręki. Podczas przerwy gdy jest potrzebny można go wyjąć z auta i łatwo przenieść ponieważ zaopatrzony jest w uszy. Drugi samochodowy organizer Skip Hop zawieszany jest na plecach oparcia przedniego fotela – służą do tego dwa długie paski z klamerką. Największa siateczkowa kieszonka w najniższym rzędzie mieści spokojnie format A4. Na samej górze w przeźroczystej kieszonce można zamocować tablet z ulubionymi bajkami – sprawdzi się pod warunkiem, że Wasze dzieci jeżdżą już w fotelikach skierowanych przodem do kierunku jazdy. W środkowym rzędzie znajdziecie dwie kieszonki idealne na bidony oraz jedną siateczkową gdzie można spakować jakąś przekąskę. No to w drogę! Moja lista rzeczy do spakowania jest dosyć długa ale taki już los gadżeciarza. Przygotowałam ją z myślą o naszym długim, wrześniowym wyjeździe, kiedy to czeka nas dwa dni podróży do celu, ale jak się okazało niektóre elementy jeżdżą z nami niemalże cały czas. Organizer na fotel to nasz samochodowy składzik z zabawkami. Worek suche – mokre z nocnikiem to obowiązkowy pakiet do zabrania przy każdym wyjściu. Weekendami korzystamy bardzo często z pojemniczków na jedzenie- wybieramy kilka pod kątem naszych planów i pakujemy dzieciom do środka ulubione kąski. Zabawki które Wam pokazałam we wpisie są już schowane i czekają na swój wielki wrześniowy comeback. Ale muszę przyznać, że przez ostatnie dni, kiedy powstawały zdjęcia do wpisu, nie raz odwaliły kawał dobrej roboty. Grill u znajomych, wyjście do miasta na Nocny Market, czekanie na mamę u fryzjera – dzieci miały zajęcie a rodzice względny spokój. Chyba dzięki temu nie panikuję na myśl o tych godzinach, które mamy wspólnie spędzić w samochodzie, a skupiam się na planowaniu co zwiedzimy na miejscu i gdzie złapiemy najpiękniejsze kadry na pamiątkę z wakacji. Na pewno je Wam tu pokażę 🙂 Drogi czytelniku! Jeżeli spodobał Ci się mój wpis, lub uważasz, że komuś może się przydać, będzie mi bardzo miło jeżeli go polubisz, skomentujesz i/lub podasz dalej. To dla mnie znak, że podoba Ci się moja działalność. Nic tak nie mobilizuje do dalszej pracy jak Twój głos!

j2Pg. 58 449 482 370 471 420 157 178 391

co zabieramy na wakacje ale często z tego nie korzystamy